top of page

Czas - droga na szczyt

O tym jak piąć się na wyżyny i osiągać w życiu własne cele

"Czas - droga na szczyt"

Moja historia, mój czas

Zaczęłam jeździć w 2009r., a więc całkiem spory kawał czasu temu. Jak większość młodych, początkujących jeźdźców, wiele tego czasu spędziłam jeżdżąc w rekreacji. Dopiero po około 5-ciu latach, zaczęłam pracować stricte sportowo na dzierżawionym przeze mnie koniu. To był ogromny przeskok, nagle okazało się że rzeczy które miałam "opanowane", wcale nie są tak doszlifowane jakby mogły być i nie robię ich tak dobrze jak myślałam. Zaczynając treningi skokowe, było ciężko. Jestem osobą tego typu, która albo robi coś dobrze, albo nie robi tego wcale bo inaczej wścieka się na siebie i długo bije się z myślami. Perfekcjonistka? Czy ja wiem...

W całej mojej drodze, "karierze" jeździeckiej winiłam siebie za każdy błąd i wściekałam się gdy robiłam coś źle. Do tej pory podziwiam mojego trenera i pozdrawiam go cieplutko za to ile wytrzymał i co ze mną zrobił przez te lata. Chcąc nie chcąc z ludźmi, którzy bardzo chcą się piąć do góry i robić coś jeszcze lepiej - nie pracuje się łatwo. Ja byłam i jestem typem gaduły na treningach, z tym że kiedyś byłam marudą gdy coś nie szło, a teraz jak coś w ogóle powiem to zazwyczaj jest to "moja teoria" w danym temacie bądź ćwiczeniu ;)

Tak czy siak, praca i myślenie w ten sposób wcale nie jest ani zła ani dobra. Z jednej strony z treningu na trening staramy się poprawiać swoje błędy i uważamy na te, które wcześniej popełniliśmy jednak jest też zła bo strasznie się w tym wszystkim "spalamy". Nie mówię tego bez powodu, znam to z autopsji. Stres i spalanie się to wątek, który również poruszę nie raz nie dwa bo wielu jeźdźców zarówno tych zaawansowanych jak i początkujących ma z nim problem.

Z biegiem czasu było coraz lepiej, ale i coraz ciężej w związku z tym. Trudniejsze ćwiczenia, zadania, a później już prace na przeszkodach. Pamiętam po dziś dzień jak podświadomie czasami paraliżował mnie strach gdy miałam skoczyć coś "większego" lub gdy musiałam nabrać większej prędkości na koniu. Pamiętam jak trener dzielnie wtedy usiłował to zwalczyć, a ja z duszą na ramieniu starałam się jak mogłam gadając swoje oczywiście w między czasie... ;p

Teraz prędkość lub wysokość przeszkód nie gra roli, a strach zniknął. Zamiast strachu na twarzy pojawia się szeroki uśmiech gdy poszybuję w górę na koniu czy też pogalopuję wesoło w lesie.

Teraz :) (Little Kemm)

Cegiełka po cegiełce

Praca z koniem. szczególnie na etapie sportowym nie jest prosta, a na pewno nie dla osób które dopiero zaczynają. Owszem, niektórym przychodzi to szybciej, a niektórym wolniej - za to nie zawsze wszystko będzie kolorowe.

Żeby piąć się coraz wyżej i stawać się coraz lepszym w swojej karierze czy to w biurze, firmie czy właśnie w jeździectwie - trzeba budować wszystko cegiełka po cegiełce.

Podczas nauki jazdy konnej może nam się wydawać, że to jak siedzisz w siodle, jak naciskasz na strzemię albo jak trzymasz wodze nie jest tak istotne. Błąd - te wszystkie błędy wyjdą podczas kolejnych etapów pracy, dlatego też tak bardzo ważne jest słuchanie wszystkich uwag trenera i korygowanie błędów. Nie wyobrażam sobie w dniu dzisiejszym żebym potrafiła najechać poprawnie na przeszkodę i oddać skok w równowadze, jakbym nie umiała korygować prędkości czy podstawienia i zebrania konia za pomocą dosiadu czy chociażby prawidłowego nacisku na strzemię. Tych elementów podczas jazdy jest multum, a mało tego trzeba o nich pamiętać w tym samym czasie. Czasami pominięcie jednego może skutkować bardzo niebezpiecznym wypadkiem.

Dlatego właśnie unika się pchania wszystkich młodych, początkujących jeźdźców na "głęboką wodę" bo jeden mały błąd może przekreślić karierę ich i ich koni na całe życie.

Dokładnie tak samo jest z kupnem własnego konia i zbyt pochopną decyzją. Doskonale wiem jak to jest marzyć przez długi czas o własnym wierzchowcu i z zamiłowaniem patrzyć na osoby, które go posiadają. Sama w tym stanie tkwiłam przez kupę lat. Jednak dziękuję rodzicom i trenerom, którzy odradzali mi kupno konia na początku mojej nauki jazdy, ponieważ teraz dopiero widzę jak wiele mogę zrobić z koniem podczas wspólnej pracy, a jak źle byłoby gdybym pchała się na coś bez doświadczenia i umiejętności. Nawet gdy już chciałam zobaczyć świat sportu od kuchni i zacząć trenować pod tym kątem - nie zdecydowałam się na kupno konia, a jedynie dzierżawę. Z tym konikiem popracowałam dwa lata i wtedy wszyscy stwierdziliśmy, że jestem gotowa i na tyle odpowiedzialna żeby wejść w posiadanie własnego konia.

Jeżeli jesteśmy młodzi i decyzja o kupnie konia jest zbyt pochopna, często bywa tak że podczas problemu z koniem np. zdrowotnego nie potrafimy sobie poradzić. A przecież największym bólem dla właściciela konia jest niemożność pomocy mu i patrzenie jak ich zwierzak cierpi. To jest jeden z wielu powodów, dla których powinno się bardzo przemyśleć kupno konia.

Ciężka praca popłaca

To teraz troszkę o tym co u nas☺

Zaczynając może od dnia wczorajszego, rozpoczęłam go idealnie jak na piąteczek przystało ☺

Wyspałam się jak nigdy, skończyłam zajęcia chwilę po 12, a później pojechałam do stajni bo byłam umówiona na trening. Pogoda też niczego sobie, przynajmniej czułam że mam nogi w strzemionach i kontrolowałam palce na wodzy, a przy przymrozkach bywa z tym różnie...

Po raz pierwszy od paru miesięcy mogłam popracować z koniem na przeszkodach bez jakichkolwiek obaw. Kemm'o na treningu jak zwykle ostatnio był naprawdę złoty. Bardzo przyjemnie opierał się na wędzidle, a w prowadzeniu był w dwóch palcach. Pracowaliśmy na trzech przeszkodach: okserze z kłusa, i linii na 4 foule złożonej ze stacjonaty i krzyżaczka. Wszystkie przeszkody nie były duże, wiadomo - od czegoś trzeba zacząć i wdrożyć skoki stopniowo po przerwie :)

Razem z trenerem myśleliśmy, że pojawią się problemy z Lolkiem na przeszkodach po takiej przerwie, ale ku naszemu zaskoczeniu koń skakał niesamowicie. Kemm zawsze skakał i skacze technicznie bardzo dobrze, świetnie pracuje zadem i nie oszczędza się w wysokich lotach nawet nad małymi przeszkodami. Myślałam, że po przerwie te skoki będą inne. Jednak cały trening koń szedł równo do przeszkód, świetnie reagował na moje sygnały, a do tego szybował nad stojakami. Niesamowite zwierzę, jestem bardzo szczęśliwa że mogę trenować na takim koniu jak Kemmo ☺

Cały trening oceniam na duży +. Jedyne co ja mam do poprawienia to swoją równowagę w skoku. Jak Kemm tak szybuje nad przeszkodami (szczególnie z kłusa gdzie skok jest z wolniejszego tempa) czasami gdy poprawiał zadem nad stojakami to wyrzucało mnie z siodła. To kwestia większej ilości treningów skokowych z mojej strony i ponownego przyzwyczajenia się do techniki skoku mojego konia ☺

Dzisiaj z kolei pojechałam do Rudego z założeniem, że wsiądę i popracuję bardzo lekko i stosunkowo krótko, skupię się na rozciągnięciu mięśni i rozluźnieniu. Nie wymagałam za wiele, a w zasadzie nawet nie musiałam bo Lolo współpracował naprawdę dobrze jak na konia, który na pewno miał zakwasy po poprzednim treningu.

Jedna najważniejsza lekcja na dziś - Wszystko buduje się z czasem.

Czy jest to kariera sportowa, czy zwykła praca w siodle na treningu. A wierzcie lub nie, kiedyś na pewno powiecie sobie, że było warto i zobaczycie że wszystkie trudności które stanęły na Waszej drodze - zniknęły.

Kiedyś :) (Balans)

Comments


Wyróżnione posty
Ostatnie posty
Archiwum
Tagi
Social Media
  • Facebook Social Icon
  • Instagram Social Icon
  • YouTube Social  Icon

FUCHS.PL ♥ Oliwia Kita

bottom of page